SEO na rynkach zagranicznych – wyzwania i sukcesy
Powiem Ci, że ekspansja na zagraniczne rynki to jedno z najbardziej ekscytujących, a zarazem wymagających wyzwań, z jakimi przyszło mi się zmierzyć w mojej karierze. Jako Head of International Growth w firmie WhitePress, mam zaszczyt dzielić się z Tobą naszymi doświadczeniami – zarówno sukcesami, jak i trudnościami, które napotkaliśmy na drodze do globalnej ekspansji.
Pierwszy krok w nieznane
Kiedy w 2019 roku podjęliśmy decyzję o rozszerzeniu naszej działalności poza granice Polski, mieliśmy świadomość, że czeka nas długa i wyboista droga. Inwestorzy naciskali, aby od razu ruszyć na najbardziej lukratywne rynki, takie jak Francja czy Wielka Brytania. Jednak po dogłębnej analizie postanowiliśmy zacząć skromniej – od Czech, Rumunii, Węgier i Słowacji.
Jak się później okazało, był to ruch niezwykle trafny. Dzięki temu, że pierwsze kroki stawialiśmy na mniejszych, ale prężnie rozwijających się rynkach Europy Środkowej, mogliśmy w spokoju przetestować nasze rozwiązanie WhitePress 2.0 i dostosować je do lokalnych wymagań. Nie narażaliśmy się przy tym na ryzyko, z jakim musielibyśmy się zmierzyć, próbując podbijać rynki Europy Zachodniej, gdzie konkurencja jest naprawdę zaciekła.
WhitePress 2.0 – klucz do sukcesu
Wdrożenie nowej, ulepszonej wersji naszej platformy było kluczowym etapem przygotowawczym do ekspansji zagranicznej. Oznaczało to, że nasz główny produkt został od podstaw przebudowany, aby zapewnić pełną lokalizację i dopasowanie do wymagań poszczególnych rynków.
Nie chodziło tu tylko o prosty, wielojęzyczny interfejs użytkownika – to była zaledwie wierzchołek góry lodowej. Kluczowe zmiany dotyczyły m.in. obsługi wielu walut, różnych systemów płatności i rozliczeń, a także lokalnego fakturowania. Dzięki temu mogliśmy zapewnić naszym zagranicznym klientom poczucie pełnej “swojskości” i komfortu podczas współpracy z nami.
Dywersyfikacja ryzyka
Decyzja o wejściu na cztery nowe rynki jednocześnie była z naszej strony strategicznym posunięciem. Oczywiście można było podejść do tego bardziej ostrożnie, stopniowo zdobywając po jednym rynku. Jednak zdecydowaliśmy się na dywersyfikację ryzyka.
Po pierwsze, wejście do kilku krajów naraz pozwalało nam na osiągnięcie efektu synergii w regionie Europy Środkowej. Mogliśmy bowiem z powodzeniem wykorzystać zainteresowanie firm z tego obszaru rynkami sąsiednich państw. Stając się atrakcyjnym partnerem obsługującym kilka krajów na raz, stawaliśmy się niezastąpieni dla firm chcących realizować strategie sprzedaży transgranicznej.
Po drugie, rozłożenie ryzyka na kilka rynków dawało nam większe bezpieczeństwo – w razie, gdyby któryś z nich okazał się mniej owocny, mogliśmy skupić się na tych, które przynosiły lepsze efekty.
Rumunia – strzał w dziesiątkę
Spośród czterech krajów, w których rozpoczynaliśmy naszą zagraniczną ekspansję, zdecydowanie najlepiej poradziła sobie Rumunia. To rynek, który cechuje się dynamicznym rozwojem, a Polska jest tam postrzegana jako kraj sukcesu, godny naśladowania.
Połączenie tego przyjaznego nastawienia do naszego kraju z przedsiębiorczą naturą Rumunów zaowocowało zbudowaniem silnego i niezwykle efektywnego lokalnego zespołu. Szybko zaczęli oni notować znakomite wyniki, stając się prawdziwym motorem napędowym naszej rumuńskiej działalności.
Nie da się ukryć, że to właśnie Rumunia okazała się strzałem w dziesiątkę w naszej zagranicznej strategii.
Błędy, z których wyciągnęliśmy wnioski
Oczywiście, w trakcie ekspansji na nowe rynki nie ustrzeżono się także błędów. Jednym z nich, na który z perspektywy czasu patrzymy krytycznie, było opieranie się jedynie na tłumaczeniach treści bez ich pełnej lokalizacji.
Nawet najwyższej jakości translacje okazały się niewystarczające. Dopiero uruchomienie lokalnych copywriterów, którzy zaadaptowali gotowe tłumaczenia do realiów danego kraju, pozwoliło nam na prowadzenie skutecznej, dopasowanej komunikacji na rynkach zagranicznych.
Dlatego moją radą dla firm, które planują ekspansję zagraniczną, jest: nie oszczędzajcie na lokalizacji treści, szczególnie jeśli mają one charakter marketingowy lub sprzedażowy. To klucz do efektywnej komunikacji z zagranicznym odbiorcą.
Holandia – najtrudniejszy rynek
Spośród wszystkich krajów, w których obecnie działamy (a jest ich już 32!), Holandia jawi się jako zdecydowanie najtrudniejszy. Prowadzenie tam biznesu wymaga nie tylko zaangażowania pokaźnego budżetu, ale także mierzenia się z niełatwą księgowością i przepisami prawa pracy.
Konieczność spełnienia licznych obowiązków socjalnych wobec pracowników to wyzwanie, z którym musieliśmy się zmierzyć, rozszerzając naszą działalność na ten rynek. Jednak dzięki determinacji i ciężkiej pracy udało nam się postawić tam mocne fundamenty pod dalszą ekspansję.
Nie ma miejsca na biurko w Polsce
Jedno jest pewne – w naszej branży nie da się prowadzić skutecznej ekspansji zagranicznej zza biurka w Polsce. Dlatego od samego początku stawiliśmy na budowę lokalnych zespołów, które bezpośrednio angażują się w budowanie relacji z klientami w danym kraju.
Dzięki temu możemy zapewnić naszym zagranicznym partnerom kompleksową obsługę w ich ojczystych językach – od komunikacji po rozliczenia i fakturowanie w lokalnych walutach. To usuwa bariery, z jakimi muszą się mierzyć firmy chcące realizować projekty SEO na rynkach międzynarodowych.
Wyprzedzamy założenia
Z perspektywy czasu mogę śmiało powiedzieć, że nasze plany ekspansji zagranicznej nie tylko zostały w pełni zrealizowane, ale wręcz udało nam się je wyprzedzić. Zarówno pod względem aktywnych krajów, jak i generowanych w nich przychodów, jesteśmy dziś znacznie dalej, niż przewidywaliśmy na początku tej podróży.
Oczywiście, nie obyło się bez pewnych korekt i modyfikacji strategii. Jedną z takich zmian było na przykład pozyskanie globalnej domeny whitepresscom. Początkowo musieliśmy korzystać z wielu domen lokalnych, co było długotrwałym i kosztownym procesem. Dziś cieszymy się, że udało nam się tę kwestię sfinalizować.
Rady dla polskich firm
Na koniec chciałbym podzielić się trzema kluczowymi radami dla polskich firm, które rozważają ekspansję na rynki zagraniczne:
-
Nie bójcie się zaczynać od mniejszych rynków – to może być doskonała przepustka do stopniowego zdobywania coraz większych i bardziej wymagających obszarów.
-
Zainwestujcie w pełną lokalizację – nie oszczędzajcie na tłumaczeniach i adaptacji treści do lokalnych warunków. To klucz do efektywnej komunikacji z zagranicznym klientem.
-
Budujcie lokalne zespoły – obecność “na miejscu” jest niezbędna, by skutecznie rozwijać biznes poza granicami kraju. Tylko w ten sposób unikniecie barier i zapewnicie klientom najwyższą jakość obsługi.
Nie ma jednego, uniwersalnego przepisu na udaną ekspansję zagraniczną. Każdy rynek ma swoje specyficzne uwarunkowania i wyzwania. Jednak ucząc się na przykładzie firm, które już ten proces przeszły, można uniknąć wielu pułapek i przyśpieszyć drogę do sukcesu.
Mam nadzieję, że moje doświadczenia i rady okazały się dla Ciebie inspirujące. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej na temat naszej międzynarodowej działalności, zapraszam do odwiedzenia strony stronyinternetowe.uk. Z przyjemnością podzielimy się kolejnymi historiami naszej zagranicznej ekspansji.