Cześć! Spodziewałem się, że to pytanie prędzej czy później się pojawi. Jako ktoś, kto przez lata pracował w branży technologicznej, mogę powiedzieć, że temat automatyzacji i tego, czy jest ona naprawdę bezbłędna, jest niezwykle fascynujący. Przyznam, że mam na ten temat dość mocne zdanie, a nawet kilka zabawnych historii z pierwszej ręki, którymi chętnie się z Tobą podzielę.
Zacznijmy od tego, że automatyzacja to temat, który elektryzuje branżę od dekad. Oczywiście, jako firma projektująca strony internetowe stronyinternetowe.uk, nie zajmujemy się bezpośrednio wdrażaniem zautomatyzowanych systemów magazynowych czy produkcyjnych. Ale nie da się ukryć, że rozwiązania oparte na sztucznej inteligencji, uczeniu maszynowym i robotyce mają ogromne znaczenie także w naszej branży.
Automatyzacja – błogosławieństwo czy przekleństwo?
Pamiętam, jak kilka lat temu byłem na konferencji poświęconej przyszłości internetu. Jeden z panelistów, który był dyrektorem ds. technologii w dużej korporacji, zaczął przytaczać historie o tym, jak w ich firmie wdrożono system automatycznego generowania contentu na stronę WWW. Brzmiało to niemal jak science fiction – algorytmy analizowały dane, trendy rynkowe i zachowania użytkowników, a następnie tworzyły artykuły, posty na social media, a nawet całe podstrony na korporacyjnej witrynie.
Początkowo wszyscy byli zachwyceni – w końcu można było zaoszczędzić sporo czasu i pieniędzy, które wcześniej szły na wynagrodzenia dla redaktorów i copywriterów. Ale szybko okazało się, że nie wszystko jest takie proste. Owszem, system generował treści w zawrotnym tempie, ale brakowało w nich autentyczności, emocji i prawdziwego “ludzkiego dotyku”. Klienci szybko zorientowali się, że mają do czynienia z treściami tworzonymi przez maszyny i zaczęli się od nich odwracać.
Podobne wyzwania dotykają branże, w których automatyzacja procesów produkcyjnych i magazynowych jest codziennością. Owszem, rozwiązania oparte na robotyce, sztucznej inteligencji i uczeniu maszynowym potrafią zoptymalizować wiele procesów, zwiększyć wydajność, a także wyeliminować błędy ludzkie. Ale jak się okazuje, same w sobie też nie są wolne od usterek.
Kiedy automatyzacja szwankuje
Pamiętam, jak kilka lat temu odwiedzałem jedną z fabryk naszego klienta, który zdecydował się zainwestować w w pełni zautomatyzowany magazyn wysokiego składowania. Był to imponujący widok – potężne układnice, autonomiczne wózki, zaawansowane systemy IT zarządzające całym procesem. Właściciel był bardzo dumny z tego rozwiązania, bo pozwalało ono na błyskawiczną kompletację zamówień i praktycznie wyeliminowało możliwość pomyłek.
Aż do dnia, gdy doszło do awarii jednego z kluczowych czujników odpowiedzialnych za lokalizację palet. W efekcie system zaczął wydawać zamówienia, kompletując towary z nieprawidłowych lokalizacji. Oczywiście producenci zapewniali, że takie sytuacje zdarzają się niezwykle rzadko, a awarie są szybko diagnozowane i naprawiane. Ale w tym konkretnym przypadku trwało to kilka godzin, co doprowadziło do paraliżu całego procesu logistycznego.
Właściciel fabryki był wściekły. Mówił, że wolałby wrócić do tradycyjnego, ręcznego sposobu kompletacji, gdzie choć tempo byłoby wolniejsze, to przynajmniej mógłby mieć stuprocentową pewność, że zamówienie zostanie zrealizowane prawidłowo. W końcu utracone zaufanie klientów i odszkodowania za opóźnienia w dostawach kosztowały firmę znacznie więcej, niż sama inwestycja w magazyn.
Sztuczna inteligencja też nie jest doskonała
Oczywiście, przykłady niewydolności zautomatyzowanych systemów można mnożyć. Ale moim zdaniem jeszcze ciekawszy jest temat sztucznej inteligencji, która coraz śmielej wkracza w nasze życie. Pamiętam, jak kiedyś poprosiłem ChatGPT, żeby napisał dla mnie artykuł na temat tego, czy roboty mogą zastąpić ludzi w prowadzeniu bloga. Efekt był całkiem niezły – system genialnie podsumował argumenty za i przeciw, przytoczył przykłady, a nawet pokusił się o własne wnioski.
Ale kiedy przyjrzałem się tekstowi bliżej, zauważyłem kilka drobnych, ale zauważalnych błędów. Na przykład system pomylił nazwy kilku firm lub przypisał im niewłaściwe dane. W innym miejscu pojawiły się niezręczne sformułowania, których człowiek raczej by nie użył. I choć ogólny wydźwięk artykułu był poprawny, to brakowało w nim tej “ludzkiej” nuty, tej specyficznej wrażliwości, jaką wnosi do tekstu osoba z krwi i kości.
Podobne wyzwania napotykają firmy wdrażające sztuczną inteligencję w procesach produkcyjnych czy magazynowych. Owszem, systemy oparte na AI potrafią znakomicie analizować dane, podejmować optymalne decyzje i w błyskawicznym tempie wykonywać powtarzalne zadania. Ale wciąż mają problem z rozpoznawaniem kontekstu, emocji czy niuansów, które dla człowieka są oczywiste.
Podsumowanie – człowiek czy maszyna?
Podsumowując, moim zdaniem nie można jednoznacznie stwierdzić, że zautomatyzowane systemy są bezbłędne. Owszem, analiza danych, szybkość działania i eliminacja błędów ludzkich to ogromne zalety tej technologii. Ale równocześnie zawsze będą istniały pewne słabe punkty, niuanse, których maszyny nie będą w stanie w pełni uchwycić.
Dlatego uważam, że najlepszym rozwiązaniem jest znalezienie odpowiedniej równowagi pomiędzy automatyzacją a udziałem człowieka. Maszyny mogą zajmować się powtarzalnymi, czasochłonnymi zadaniami, ale to ludzie powinni podejmować kluczowe decyzje, nadzorować procesy i reagować na nieprzewidziane sytuacje. Tylko w ten sposób możemy cieszyć się korzyściami płynącymi z automatyzacji, nie narażając się na jej potencjalne niedoskonałości.
A Wy co o tym sądzicie? Macie jakieś własne doświadczenia związane z wdrażaniem zautomatyzowanych systemów? Chętnie poznam Waszą perspektywę!